Fotografia pośmiertna

Zdjęcia pośmiertne kiedyś cieszyły się większą popularnością niż teraz. Nie wynika to jednak z mrocznych umiłowań naszych pradziadków, a ze zwykłej tęsknoty i potrzeby pamięci.

Wielokrotnie przeglądając odmęty Internetu, można napotkać artykuły pełne czarno-białych zdjęć z przeszłości, które pokazują codzienne życie mieszkańców. Wszystko byłoby całkiem zwyczajne, gdyby nie makabryczne podpisy o tym, że na zdjęciu przedstawiony jest portret rodzinny ze zmarłym krewnym. Tego typu szokujące treści mogą zmrozić krew w żyłach. Czy zatem nasi przodkowie lubowali się w makabresce, czy może autorzy artykułów trochę przekłamują rzeczywistość? Jak jest naprawdę?

Pamięć o życiu nawet po śmierci

Kiedyś, choćby w czasie, gdy została wynaleziona fotografia, śmiertelność wśród społeczeństwa była wysoka, a wiek, w którym śmierć następowała, był niższy, niż teraz. Umierało także wiele osób, w tym dzieci, które obecnie, dzięki postępowi medycyny, udaje się uratować.

W ubiegłych wiekach rodzina czuwała nad ciałem swojego bliskiego. Bardzo często, aż do dnia pochówku, ciało było w domu. W związku z tym, chociaż może brzmieć to dla nas dosyć niezrozumiale, od dziecka ludzie byli opatrzeni ze śmiercią. Drugą ważną sprawą jest upamiętniająca rola fotografii. Zdjęcia, niestety, były kiedyś bardzo drogie, dlatego nie każda rodzina mogła pozwolić sobie na pokaźny album ze zdjęciami przedstawiającymi ich berbecia od przysłowiowych pierwszych chwil.

Zdjęcia wykonywało się zatem bardzo rzadko. Z tego to powodu fotografia pośmiertna bliskiego przeważnie była jedynym i ostatecznym zdjęciem, na którym rodzina mogła zachować wizerunek ukochanej osoby. O ile w dzisiejszych czasach selfie ze zmarłym krewnym może wywołać niesmak, to trzeba zrozumieć, że kiedyś okoliczności były całkiem inne. Dzisiaj, prawdopodobnie każdy z nas ma zdjęcia ze swoimi Bliskimi, które upamiętniają wspólne święta, wakacje, rzeczywistość dnia codziennego. Kiedyś ludzie nie mieli takiej możliwości.

fotografia pośmiertna

Czy aby na pewno makabreska?

Owszem: w zbiorach wiktoriańskich zdjęć można znaleźć fotografie, na których specjaliści internetowi doszukują się makabreski. Pierwszym takim przykładem jest specjalny stojak, który miał podtrzymywać ciało w trakcie wykonywania zdjęcia. Ustrojstwo to jednak nie zostało stworzone z myślą o ustawianiu zmarłych do zdjęć, tylko żywych. Wykonywania zdjęcia sto lat temu trwało ładnych kilkanaście minut. Aby zniwelować wiercenie się ludzi, a tym samym rozmazane zdjęcia, ludzie opierali się o to specjalne urządzenie. Stojak sam w sobie, nie byłby w stanie utrzymać bezwładnego ciała. Długi czas wykonywania zdjęć jest również powodem smutnych min na fotografiach. I tak całkiem szczerze – komu z nas chciałoby się szczerzyć kilka minut do zdjęcia w uśmiechu?

Kolejnym argumentem tropicieli sensacji są domalowane oczy na zamkniętych powiekach. Miały one bowiem sprawiać wrażenie, że osoba jest żywa. Prawda jednak jest mniej straszna. Oczy domalowywano, kiedy na zdjęciu wyszły za mało ostro, ponieważ – jak na żywych przystało – za często mrugały.

Mrok mniej mroczny

Epoka wiktoriańska utożsamiana jest głównie z pewnym mrokiem i niepokojem. Obraz ten jednak wywołany nie jest faktami historycznymi, a naszą wyobraźnią. Nasze wyobrażenia tak dzielnie rozpalane przez wszelkiego rodzaju filmu grozy, wypaliły w nas niesłuszne przekonanie, że nasi przodkowie czerpali ogromną przyjemność z takich praktyk.

Fotografia pośmiertna to głównie zdjęcia ciał w trumnach lub na łożach śmierci. Między bajki można natomiast włożyć opowiadania o zmarłych, których ciała niczym manekiny czytają książki, grają na fortepianie lub ułożone są w jakikolwiek inny sposób, który miał przypominać żyjącego człowieka.